|

|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kuolema
kurwy
Dołączył: 02 Cze 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 14:24, 03 Cze 2012 Temat postu: Zatruty deszcz [R] [T] |
|
|
Mam nadzieję, że dobrze oznaczyłam. Jak na razie scen, które wymagają ograniczeń nie ma, więc takowych nie dodawałam.
Opowiadanie? Fantasy, moje pierwsze, dlatego byłabym wdzięczna za wytykanie co robię źle, nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce.
Narracja pierwszoosobowa, pisana z dwóch perspektyw na przemian. Perspektywy zmieniane co rozdział.
W rozdziale pierwszym coś mi zgrzyta, kolejne są (chyba!) lepsze, dlatego nie zrażajcie się.
I - CAISELLE
Tak naprawdę istnieją trzy światy, chociaż nie wszyscy ludzie zdają sobie z tego sprawę. Mam na myśli Świat Ludzi, Królestwo Zmroku i Krainę Wiecznego Śniegu. Każda z nich to osobny wymiar, do którego można się przenieść przez portale, których jest niewiarygodnie wiele w Świecie Ludzi. Przykładowo, w samej Europie mają cztery portale prowadzące do Krainy, podczas gdy w Krainie są tylko dwa transportujące do Świata Ludzi.
Nazywam się Caiselle i jestem demonem. Mieszkam w Królestwie Zmroku, tak jak cała reszta demonów. To słowo nie dokładnie nas określa, bo nie jesteśmy czystokrwistymi, prawdziwymi demonami, jak te, które rządzą Piekłem. Właściwie my to całkiem inny gatunek, ale skoro sprawy piekielne i niebieskie są zamknięte dla wszystkich wymiarów, to po co wymyślać jakąś nową, skomplikowaną nazwę?
Doszłam też do wniosku, że demony nie mają zbytniego pola do popisu. Większość zostaje magami (nie mylić z czarownicami z Krainy Wiecznego Śniegu), niektórzy szkolą się na wojowników. Jeśli o mnie chodzi, należę do tej nielicznej grupki, której nie kręci ani jedno, ani drugie. Fascynuje mnie za to Świat Ludzi.
Jedyny informacje, które posiadam o Świecie, wypłynęły z ust mojej prababki – jeszcze nigdy tam nie byłam, choć marzę o tym, odkąd pamiętam. Rzeczą oczywistą jest fakt, że moje szanse na dostanie się do Świata są znikome: nie pozwala na to zarówno sytuacja finansowa naszej rodziny jak i nastawienie moich rodziców. Sądzą, że i tak wykazali wyjątkową wyrozumiałość, pozwalając mi na dwa tygodnie wyjechać do Krainy Wiecznego Śniegu. Nie różni się ona zbytnio od Królestwa, prócz różnorodności pod względem mieszkańców, tym, że otwarcie popierają niewolnictwo oraz śniegiem, który jest dosłownie wszędzie.
- Caiselle! – usłyszałam.
Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się moja młodsza siostra, Lucia. Miała czternaście lat i tak samo jak ja, długie blond włosy.
- Caiselle! Prababka umiera! – zawołała.
Demony słynęły z tego, że bardzo trudno było je zabić. Może – w odróżnieniu do, na przykład, wampirów – starzały się, ale przeciętnie żyły około pięciuset lat. Oprócz starości, jedynym sposobem na śmierć demona był specjalny eliksir, przyrządzony przez maga. Prababka chorowała na przewlekłą chorobę, na skutek czaru rzuconego przez maga z wrogiego nam rodu.
Czym prędzej pobiegłam za Lucią; znalazłyśmy się w domu kilka sekund później. Odgarnęłam zasłonę i weszłam do chaty. Szybko przeszłam przez korytarz i skręciłam do sypialni prababki.
Sama prababka leżała na łóżku, kaszląc. Z jej ust, zamiast flegmy wypływały skrzepy krwi i części organów. Przy łóżku stali moi rodzice, Lucia i dziewczyna z sąsiedztwa, Moth.
Moth była starsza ode mnie o dwa lata, a co za tym stoi już zaczęła praktyki, w jej przypadku na stanowisku maga. Wszyscy twierdzili, że była bardzo zdolna, szczególnie jeśli chodzi o ważenie eliksirów, a ściślej mówiąc: trucizn. Truciznę było bardzo trudno zrobić i tylko nieliczni posiadali odpowiednie umiejętności, aby ją uważyć. W naszej wiosce nie było nikogo, kto by potrafił, ale w sąsiedniej był starawy mag, Bertram, u którego Moth brała praktyki.
- Bertram wyjechał – wytłumaczyła matka, widząc, że gapię się na Moth.
Moth kojarzyła mi się z sępem; sępy były jednymi z nielicznych ptaków, które u nas żyły. Było ich naprawdę wiele, ale nawet nie w połowie tak dużo jak kruków. Wracając do Moth, ubranej w śliczną pelerynę z matowego materiału obszytą czerwoną, atłasową lamówką – pojawiała się wszędzie, gdzie była śmierć. Nie powinno mnie to dziwić, skoro jako nieliczna potrafiła ważyć trucizny i w ramach praktyki, jeździła na wszelkie wizyty z Bertramem, ale nie potrafiłam pohamować dziwnego uczucia, że gdy prababka umrze, rzuci się na nią i zje jej mięso. Może to dlatego, że z wyglądu też była podobna do sępa? Zakrzywiony nos, czarne oczy, długa, żylasta szyja oraz falowane włosy układający się w taki sposób, że przywodziły na myśl pióra?
- Trucizna zaraz będzie gotowa – oświadczyła. Dopiero wtedy zauważyłam, że miesza coś w małym kociołku. No tak. Prababka chciała skrócić swoje cierpienie. – Proponuję się pożegnać, bo po wypiciu nie zostanie jej zbyt wiele czasu.
Mówiła pewnym, spokojnym głosem. Wytrąciło mnie to z równowagi: jak w takiej sytuacji, można posługiwać się takim tonem?!
- Cais – wyszeptała prababka, między kolejnymi seriami spazmatycznego kaszlu.
Podeszłam do niej na taką odległość, że mogła położyć rękę na moim czole. Uśmiechnęła się, a ja zaczęłam płakać. Od najmłodszych lat byliśmy obdzierani z wszelkich pozytywnych uczuć, szczególnie miłości. Wszyscy wszystkich traktowali z rezerwą i chłodem. Oprócz prababki, która spędziła naprawdę dużo czasu w Świecie Ludzi i sprawiła, że rodzice nie zdołali zgasić płomyka miłości, który zakwitł w moim sercu.
- Mam coś dla ciebie – dodała. Brzmiało to jak „Mam oyś dka thebe”
Drżącą ręką wyciągnęła spod poduszki kilka kawałków papieru i podała mi.
- Miał być dla mnie, ale… - urwała. Popatrzyła na moją rodzinę. – Ty najbardziej tego chcesz.
Nawet nie spojrzałam na papiery. Objęłam ją ramionami, całując w policzek.
- Dziękuję – szepnęłam.
Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale z zamyślenia wyrwała mnie kolejna fala kaszlu oraz głos Moth.
- Macie dwie minuty – stwierdziła. – Za chwilę skończę. Eliksir musi być od razu podany, bo inaczej się waży.
Przepuściłam moją siostrę. Stanęłam obok matki, która poklepała mnie po ramieniu, nawet nie patrząc mi w oczy.
Ojciec podszedł do prababki i powiedział jej coś na ucho. Na końcu matka przytuliła ją delikatnie i szybko, widocznie nie chcąc zabrudzić ubrań skrzepem. Nikt nie płakał.
Moth zgrabnym ruchem przelała zawartość kociołka do szklanki, przepchnęła się między nami i podała szklankę prababce, która szybko ją wypiła. Myślałam, że od tego przestanie kasłać. Nic z tego. Przez kilka minut zanosiła się kaszlem, a potem nagle osunęła się na łóżku. W kącikach ust miała krew.
Ukryłam twarz w dłoniach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gnar
kurwy
Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczyrk
|
Wysłany: Nie 17:13, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Demony? Z chęcią będę obserwował postępy Twojego opowiadania.
Wychwyciłem dosłownie tyle błędów, ile mogę zliczyć na palcach jednej ręki – a są to literówki.
Nigdy nie byłem dobry w pisaniu właśnie konstruktywnej opinii. Mam nadzieję, że wystarczy Tobie moje zapewnienie, iż póki co idzie Ci nieźle.
Czekamy na następne fragmenty – mam nadzieję dłuższe .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Pandora
kurwy
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Nibylandii. :3
|
Wysłany: Nie 18:20, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
O Śmierci... ^^
Demony, trucizny, fantastyka, fantastyka, fantastyka.
Tak!
Jak dla mnie, świetnie się zapowiada. Błędy... hmm. Nie widziałam nic, troszkę zmęczona jestem, więc wybacz. :3
Fajne imiona postaci.
Lekko i szybko się czyta: wielki + dla Ciebie. :33
Czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Yap98
kurwy
Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zakopane
|
Wysłany: Nie 18:33, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Dobra, przeczytałam.
Powiem tak: To opowiadanie ma w sobie coś nietypowego. Jeszcze nie wiem do końca co, ale jestem pewna, że nie jest to pospolita historia. Jest tajemnicze. Fantastyczne.
Demony- to bardzo mnie wciągnęło. Nie ukrywam, że podoba mi się ten pomysł. I już na wstępie polubiłam Caiselle.
Masz bardzo dobry styl. Spodobał mi się on.
Błędy na palcach policzyć. Gnar dobrze prawi .
Mam nadzieję, że akcja się rozwinie.
Życzę weny do dalszego pisania, wstawiaj szybko kolejną część!
Pozdrawiam
Yap
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Midnight
kurwy
Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Północ
|
Wysłany: Nie 19:29, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jak już mówiłam, czekałam, aż coś dodasz ze zniecierpliwieniem. Przeczytałam i muszę przyznać, że zapowiada się całkiem nieźle. Zazwyczaj w tego typu opowiadaniach czy książkach wszystkiego o fantastycznym świecie, tych portalach wspomnianych na początku i innych różnych fantastycznych sprawach dowiadujemy się w trakcie trwania powieści. Z jednej strony, takie napisanie wszystkiego na początku jest ułatwieniem i czymś odstępującym od reszty, z drugiej natomiast... wiemy już wszystko na początku i potem już może nie być niespodzianek. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że czymś nas zaskoczysz.
Czytywałam już kilka opowiadań o demonach, demonicznych księżniczkach, które chcą wyjść do świata ludzi i tak dalej, ale twoje opowiadanie czymś się wyróżnia. Nie potrafię jeszcze tego nazwać, ale coś w nim jest. Plus, bardzo spodobało mi się imię głównej bohaterki, a to też przecież jest ważne. ; )
Jako nawiedzona romantyczka, napomknę jeszcze, że czekam na jakiś ciekawy wątek miłosny. To tak specjalnie od Mid dla Mid. ^^
W każdym razie, czekam na kolejne rozdziały i życzę weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kuolema
kurwy
Dołączył: 02 Cze 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 16:54, 05 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze. Nadal pracuję nad tym opowiadaniem, wrzucane fragmenty raczej nie są długie (oprócz kilku późniejszych), dlatego postaram się je często dodawać. Jak zauważycie jakieś rażące błędy, to zwróćcie uwagę w komentarzu. Zapraszam na drugą część, mówiącą już trochę więcej, tym razem z perspektywy drugiej głównej bohaterki, Moth.
II - MOTH
Siedziałam przed chatą, wylewając z kociołka resztki trucizny. Bertram wyjechał, więc musiałam się wszystkim zajmować. Oczekiwałam tylko pilnowania warsztatu i sprzedania kilku fiolek eliksirów. Na pewno nie spodziewałam się, że ktoś weźmie zamówienie na truciznę. Normalnie produkcja trucizn była nielegalna, ale w przypadku choroby można było ją podać, by skrócić cierpienia. Ta forma była dość często wykorzystywana w większych wioskach. U nas zdarzało się to raz na pół roku. I cóż… akurat pod nieobecność Bertrama? W sumie dobrze się to złożyło, przeszłam niezapowiedziany test umiejętności. Stara kobieta zmarła po kilku minutach, tak jak przewidywał przepis.
Przysiadłam na kamieniu. Był dość brudny, ale moja peleryna była już dostatecznie ubrudzona krwią – obrzydliwe skrzepy zdążyły już zaschnąć na rękawach. Na moim ramieniu przysiadł duży, czarny kruk. W Królestwie było ich mnóstwo. Zdaje się, że nawet pięć lat temu wydano nakaz odstrzelenia kilku tysięcy, przez szkody, które wyrządzały. Nikt nie miał pojęcia dlaczego wszystkie gatunki kruków mieszkały akurat u nas, skoro wydawać by się mogło, że warunki są niesprzyjające…
Wyjęłam z kieszeni trochę jagód i wystawiłam rękę w kierunku ptaka.
Zmierzchało. Musiałam zamknąć warsztat godzinę wcześniej, przez wizytę domową, ale już nie było sensu znów go otwierać. Nie miałam ochoty iść jeszcze do swojej chaty, więc ruszyłam w stronę Brzegu.
Oficjalnie Brzeg był strefą zakazaną, ponieważ mieszkały tam syreny. Kiedyś sama się ich bałam, ale po tym co zaszło ostatnio… Wracając do tematu, syreny były demonami, ale jednymi z najobrzydliwszych. Miały swoje miasto-państwo głęboko pod wodą, gdzie znajdował się też unikalny, uniwersalny portal do Świata Ludzi, którym można było podróżować w obie strony. Syreny przybierały postać pół-kobiety pół-ryby i wabiły ludzkich mężczyzn, po czym wysysały z nich krew, wszystkie wspomnienia, szczególnie te dotyczące nieszczęść, a na koniec zjadały mięso. W sumie kośćmi też nie gardziły… Na dnie Brzegu ponoć stał olbrzymi pałac z nich zbudowany. Syreny wabiąc mężczyzn przybierały inną formę niż w rzeczywistości: normalnie całą powierzchnię skóry miały pokrytą śliskimi łuskami, po których pięły się krwawe żylaki. Miały puste oczodoły, kościste ręce i bardzo ostre zęby. Początkowo niezupełnie tak było. Potrafiły zamieniać się w kobiety, ale rzucono na nie silną klątwę, przez którą mogły przemieniać się w kobiety tylko w połowie, tylko gdy księżyc jest na niebie.
Odwlekałam tę wizytę tyle ile się dało, ale zdałam sobie sprawę, że nie mogę tego robić wiecznie… tak czy tak warunki kontraktu by mnie dopadły.
Zdjęłam trzewiki i zanurzyłam palce w wodzie.
- Witaj, Moth – usłyszałam skrzekliwy głos.
Przede mną pojawiła się Bastet. Blizna na lewym policzku podnosiła kąciki jej ust w ten sposób, że wyglądała niesamowicie upiornie: z jednej strony wiecznie uśmiechnięta, z drugiej… niekoniecznie. Wpatrywała się we mnie, a ja w jej czarne włosy, pozlepiane tu i tam krwią. Cudny widok.
Kiwnęłam jej głową.
Syreny za wszelką cenę starały się odzyskać dawną formę, dlatego często zawiązywały różne kontrakty z innymi gatunkami. W razie złamania kontraktu, przez kontrahenta, syrenie zwracano początkowy wygląd.
Tak naprawdę nigdy tego nie chciałam. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Po prostu… byłam młoda, dumna i pewna siebie. Miałam talent do trucizn, więc widziałam dla siebie świetlaną przyszłość maga. Chciałam jak najszybciej zacząć praktyki, by potem móc wyjechać z miasta i zrobić karierę w stolicy Królestwa… Oczywiście pycha nie mogła nie ujrzeć światła dziennego, dlatego zepsuła całość. Cholera.
- Naturalnie pamiętasz?
Miałam ochotę zwymiotować na dźwięk jej głosu. Był gorszy niż tej starej kobiety, której nie dawno podawałam truciznę. Skrzekliwy, nienaturalny, upiorny. Świetnie współgrał z jej wyglądem w tej postaci.
- Tak – mruknęłam niewyraźnie.
Pycha. Duma. Pewność siebie. Jak mogłam coś takiego zrobić?! Jak mogłam być tak głupia?! Przecież coś takiego nie miało prawa mi się udać… Nie miało. Może po latach ćwiczeń… Nie, nawet Bertram nie potrafił wykonać tak trudnego zaklęcia.
- Twoje dwudzieste drugie urodziny. Równiutko dwie minuty po północy – cmoknęła. – Lepiej od razu przyjdź tutaj, bo udusisz się zanim dotrzesz do Brzegu z chaty.
Zaśmiała się gardłowo i spojrzała na mnie z góry.
- Mam jeszcze dwa tygodnie – broniłam się. Tak jakby czas zdołał cokolwiek zdziałać. Jeśli miałby grać jakąkolwiek rolę, musiałabym go cofnąć do tamtego dnia i zapobiec katastrofie. – Jeszcze może mi się udać. Pracuję nad tym.
- Ściemniać możesz każdemu, ale nie mi. Dwa tygodnie. Lepiej zacznij pisać listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią.
- Przecież wtedy nie umrę – zdziwiłam się.
- Och nie, nie umrzesz – parsknęła. – Ale staniesz się więźniem własnego ciała. A to – uwierz mi na słowo – jest gorsze niż śmierć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kuolema dnia Wto 16:55, 05 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gnar
kurwy
Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczyrk
|
Wysłany: Wto 19:34, 05 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Kolejny tajemniczy fragment. Zapowiada się coraz lepiej.
Tym razem nie wyłapałem żadnych literówek (chyba się starzeję), a i błędów logicznych nie było. Masz taki fajny, lekki styl. Tzn. tekst jest na swój sposób prosty i łatwy do przetrawienia, a co za tym idzie, niskokaloryczny. Przeciętny czytelnik nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem go. Trzymaj się tego, bo to Twoja wizytówka.
Teraz dam pole do popisu reszcie użytkowników, oni napiszą coś mądrzejszego ode mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Pandora
kurwy
Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Nibylandii. :3
|
Wysłany: Pią 15:04, 08 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Wielbię "Zatruty deszcz".
Co z tego, że to drugi rozdział. Oczywiście, możesz to "zepsuć", ale żywię wieeelką nadzieję, że tak nie będzie. Ach! Nie może tak być.
Wciągające, dynamiczne, tajemnicze.
Miłe oku opisy. W krótkich, żołnierskich słowach, ale jednak dają pewne wyobrażenie.
Pozwoliłam sobie pokombinować z "Moth". Można to przetłumaczyć jako "ćma" albo "łatwy". Zależy z jakiego języka.
W każdym bądź razie, wiele mi to nie dało.
Pisz! :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
fleur-de-lys
kurwy
Dołączył: 16 Cze 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Miasto Królów Polski
|
Wysłany: Sob 5:06, 16 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jak zauważycie jakieś rażące błędy, to zwróćcie uwagę w komentarzu |
Na te mało rażące też można zwracać uwagę?
Napiszę komentarz do dwóch rozdziałów, mam nadzieję, że choć trochę z niego skorzystasz.
I
Cytat: | To słowo nie dokładnie nas określa |
Niedokładnie.
Cytat: | Jedyny informacje, które posiadam o Świecie, wypłynęły z ust mojej prababki – jeszcze nigdy tam nie byłam, choć marzę o tym, odkąd pamiętam |
Jedyne. Poza tym uważam, że fragment po myślniku lepiej prezentowałby się jako osobne zdanie, ewentualnie oddzieliłabym go średnikiem. W takiej postaci, w jakiej jest teraz, niezbyt klei mi się całość.
Cytat: | nie pozwala na to zarówno sytuacja finansowa naszej rodziny, jak i nastawienie moich rodziców |
Przecinek
Cytat: | - Caiselle! – usłyszałam. |
Dużą literą. Proponuję poczytać o prawidłowym zapisie dialogów - niby pierdołka, a przydatna.
Cytat: | Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się moja młodsza siostra |
Popracowałabym nad tym, żeby nieco zmienić powyższe zdanie. W końcu powtórzenia nigdy nie są korzystne dla tekstu.
Cytat: | Może – w odróżnieniu do, na przykład, wampirów |
W odróżnieniu od.
Cytat: | Moth była starsza ode mnie o dwa lata, a co za tym stoi, już zaczęła praktyki |
Cytat: | W naszej wiosce nie było nikogo, kto by potrafił, ale w sąsiedniej był starawy mag |
Powtórzenie.
Cytat: | Wracając do Moth, ubranej w śliczną pelerynę z matowego materiału, obszytą czerwoną, atłasową lamówką – pojawiała się wszędzie, gdzie była śmierć |
Przecinek. Poza tym, jeśli wtrącenie zaczynasz przecinkiem, kończysz także przecinkiem, nie myślnikiem.
Cytat: | Nie powinno mnie to dziwić, skoro jako nieliczna potrafiła ważyć trucizny i w ramach praktyki, jeździła na wszelkie wizyty z Bertramem |
Niepotrzebny przecinek.
Cytat: | falowane włosy, układający się w taki sposób |
Przecinek i układające.
Cytat: | wyszeptała prababka, między kolejnymi seriami spazmatycznego kaszlu |
Niepotrzebny przecinek.
Cytat: | Przez kilka minut zanosiła się kaszlem, a potem nagle osunęła się na łóżku. W kącikach ust miała krew. |
Mnie to jakoś nie przekonało. Trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś po kilku minutach krwistego kaszlu ma krew jedynie w kącikach ust. A to sugeruje ten opis.
Pierwszy rozdział średnio przypadł mi do gustu. Przede wszystkim - jak dla mnie - było zdecydowanie za mało opisów. A ja lubię poznawać wyobrażenia autora o świecie, który kreuje. No i dzięki opisom mógłby się poprawić klimat opowiadania. Brakowało mi na przykład tego, że gdy Caiselle usłyszała, że jej prababka umiera, nie wspomniałaś ani słowem o jej uczuciach. Nie napisałaś o nich również, gdy widziała, jak kaszle skrzepami krwi, ani kiedy zobaczyła Moth, a myślę, że w takich momentach czuła co najmniej smutek.
Podoba mi się pomysł z trucizną i sposobem na uśmiercenie demonów
II
Cytat: | Normalnie produkcja trucizn była nielegalna, ale w przypadku choroby można było ją podać, by skrócić cierpienia. Ta forma była dość często wykorzystywana w większych wioskach |
Cytat: | Był dość brudny, ale moja peleryna była już dostatecznie ubrudzona krwią |
Powtórzonka.
Cytat: | Musiałam zamknąć warsztat godzinę wcześniej, przez wizytę domową |
Niepotrzebny przecinek.
Cytat: | ale po tym, co zaszło ostatnio |
Przecinek.
Cytat: | Syreny przybierały postać pół-kobiety pół-ryby |
Pół kobiety, pół ryby. Ponadto, skoro piszesz o syrenach (czyli liczbie mnogiej), pokusiłabym się o napisanie: przybierały postacie pół kobiet, pół ryb.
Cytat: | wysysały z nich krew, wszystkie wspomnienia, szczególnie te dotyczące nieszczęść, a na koniec zjadały mięso |
Ciekawy pomysł z wysysaniem wspomnień, ale akurat w tym miejscu to chyba było niezbyt przydatne... Skoro mężczyźni już nie żyli, wspomnień i tak nie posiadali.
Cytat: | Syreny, wabiąc mężczyzn, przybierały inną formę niż w rzeczywistości |
Przecinki.
Cytat: | Odwlekałam tę wizytę tyle, ile się dało |
Przecinek.
Cytat: | Blizna na lewym policzku podnosiła kąciki jej ust |
Skoro blizna była na jednym policzku, to podnosiła jeden kącik.
Cytat: | W razie złamania kontraktu, przez kontrahenta |
Bez przecinka.
Cytat: | nie dawno podawałam truciznę |
Niedawno.
Cytat: | udusisz się, zanim dotrzesz do Brzegu z chaty |
Przecinek.
Cytat: | Po prostu… byłam młoda, dumna i pewna siebie. Miałam talent do trucizn, więc widziałam dla siebie świetlaną przyszłość maga |
Powtórzenie.
Muszę przyznać, że ten rozdział podobał mi się znacznie bardziej niż poprzedni. Chyba przez to, że było zdecydowanie więcej opisów, poza tym mam jakiś sentyment do kruków, no i pojawienie się takiego kruka to zawsze plus do mrocznego klimatu Ciekawie w twoim opowiadaniu przedstawiają się syreny, o tak żarłocznych jeszcze nie czytałam
Jeśli możesz, pyknij na PW, kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału, bo zaczęło mi się podobać
[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kuolema
kurwy
Dołączył: 02 Cze 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 20:36, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Stokrotne dzięki za wypisanie wszystkich błędów, myślałam, że robię ich o połowę mniej. Poprawię w wolnym czasie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

|